środa, 23 października 2013

"Miejsca" nie dla wszystkich. Laureaci nagrody im. Kazimierza Malewicza


Na łamach październikowego wydania miesięcznika Arteon Andrzej Biernacki krytycznym okiem przyjrzał się „Spojrzeniom” młodej sztuki polskiej, nie szczędząc uszczypliwych uwag w stronę prezentujących się artystów, jak i przede wszystkim szacownego grona jury[1]. Analogii wobec opisanej przez Bernatowicza sytuacji można doszukiwać się wśród laureatów tegorocznej nagrody im. Kazimierza Malewicza, która z osobą demiurga abstrakcyjnej sztuki radzieckiej dzieli jedynie tytułowe personalia.

            W Białostockiej Galerii Arsenał-Elektrownia do piętnastego listopada oglądać można prace trójki artystów bloku wschodniego, skupione w przewodnim haśle - „Miejsca”. Alevtina Khakhidze, Stas Volyazdovski i Zhanna Kadyrowa to nagrodzeni artyści, którzy w zaprezentowanych pracach z pogranicza rzeźby i instalacji utrzymanych w charakterze estetyczno-poznawczym wobec przewodniego, otwierającego interpretację „miejsca”, zdają się również przekazywać informację na temat aktualnego stanu sztuki sąsiadów zza wschodniej granicy. Opierając charakterystykę sytuacji panującej w sztuce bloku wschodniego o ekspozycje przygotowaną przez laureatów nagrody Malewicza, spokojnie można mówić o wyczuwalnym, aczkolwiek chwilami niknącym pulsie, który – jak w przypadku prac Khakhidze, lub Volyazdovskyego prowadzić może chwilami do nieuniknionej palpitacji serca. Całość ekspozycji można scharakteryzować kolejno w kontekście przejścia od dialektycznej poetyki efemeryczności wobec tego, co materialne, przez przestrzeń epatującą groteską i kiczem po kompletną kpinę i raczej artystyczne inwalidztwo.
 Zdecydowanie najmocniejszym akcentem wystawy jest cykl najnowszych prac Zhanny Kadyrowej pt. Niewidzialna forma, który już w warstwie tytułowej, stanowiącej oksymoron odwołuje się do chęci określenia czegoś, co z definicji wymyka się sferze doświadczenia wzrokowego. Cztery prace utrzymane w minimalistycznej konwencji rzeźbiarskiej, charakteryzują się iście impresjonistyczną próbą uchwycenia tego, co niematerialne, nie widoczne w toporną formę o sensualnym akcencie ciężkości i masywności. Kadyrowej daleko do impresjonistycznych zapędów związanych z optyką widzenia, zainteresowania plamą i świetlnymi refleksami. Bardziej zdaje zainteresowana istotą niematerialność zjawisk zachodzących w otoczeniu, których poznanie i doświadczenie nie są tak oczywiste. Rzeźby Zhanny uświadamiają obecność nieobecnego i wpływu owej nie uświadamianej sfery „niewidzialnych form” na człowieka. Jest to doskonale widoczne w pracy Kamera przemysłowa, która w monumentalności formy unaocznia ciężar panoptycznej wizji kultury powszechnej widzialności i związanego z tym mechanizmu kontroli społecznej. Prace Ukraińskiej rzeźbiarki to przede wszystkim świetny pomysł, rzetelne w surowości materiału wykonanie wzbogacone subtelną grą z tym, co z pozoru oczywiste. Jak widać, nie należy strzelać do wszystkich rzeźbiarzy.
Alevtina Khakhidze odwzorowała w przestrzeni elektrowni w skali 1:1 prowizoryczny wygląd swojej pracowni w Muziczi. Mamy więc okazję podziwiać wyposażenie  współczesnego „atelier” artysty. Stół, kilka eksponatów w postaci wykorzystywanych w performencach kostiumów, komputer umożliwiający przeglądanie dokumentacji z przeprowadzonych przez artystkę akcji i prymitywne – świadczące o kompletnym braku talentu - rysunki schematyczne, w których artystka stara się pokazać jakie zmiany zachodzą w jej studiu podczas różnego rodzaju okoliczności. To w zasadzie wszystko co jest nam w stanie zaproponować artystka wyróżniona nagrodą im. Kazimierza Malewicza, chociaż krążąc dookoła pełnowymiarowej makiety ciężko dostrzec cokolwiek, co zasługiwało by na nagrodzenie kuferkiem słodyczy z  finałowej rozgrywki programu „Jeden z dziesięciu”.
Możliwość wglądu w archiwum artystki kwalifikuje w prawdzie jej pracę jako działalność dokumentacyjno-reportażową, co w świecie sztuki akceptowane jest jako działanie na polu artystycznym, o tyle w przypadku akcji performatywnych jest czymś zupełnie pozbawionym sensu, biorąc pod uwagę, że performance jest działaniem opartym na niepowtarzalności. Całość stanowi element większego projektu, jaki Khakhidze prowadzi od jakiegoś czasu i którego celem ukazanie jest sposobu funkcjonowania przestrzeni, w której mogliby pracować młodzi artyści. Jednak oprócz reporterskiego zabiegu, nie znajdziemy tutaj zupełnie nic, co można potraktować w kategoriach artystycznych lub estetycznych. Możliwość przeglądania archiwum artysty sprawia wrażenie autorefleksji wobec przeprowadzonego podczas wernisażu performanceu stanowiącego rodzaj zapchajdziury w programie. Właściwie praca Ukrainki „broni” się jedynie w perspektywie oczywistych odniesień do historii sztuki i zmian jakie zaszły do tej pory w sposobie funkcjonowania i statusie artysty.
Ostatni z zaprezentowanych w elektorowi artystów, Stas Volyazdovski w charakterystycznej dla siebie manierze - operowania iście postmodernistyczną paletą medium i gatunków artystycznych, w których groteska zdaje się mieszać z obscenicznością, kiczem i tanią pornografią – przenosi nas na drugą stronę lustra, umieszczając w postindustrialnej przestrzeni elektrowni cukierkową, zhomogenizowaną przestrzeń mieszkalną, w której równie dobrze mogłaby nas powitać Alicja z charakterystycznym dla filmów sygnowanych czerwonym kwadratem przedrostkiem „xxx”. Mówiąc krótko, jest różowo, ze sporą dawką drobnomieszczańskiej pruderyjności i swojskości rozumianej jako odwzorowany przez artystę „klasyczny” wystrój mieszkalny z miejscowości w której żyje, proponując wszelkie związane z takową przestrzenią zbanalizowane narracje jako dzieła sztuki. Widz może się więc rozgościć, poczęstować cukierkiem i oglądać to, co dzieje się na ekranie telewizora. Najbardziej intrygującą z zasadniczych prac artysty - na które składają się cztery projekcje – jest wideo, w którym przy pomocy żony, a raczej bezpośrednio na niej ( taki „Hamlet” w wykonaniu grupy Azorro, tyle, że bez odzieży) komentuje „ciężar” sztuki konceptualnej, kwitując niezadowolenie partnerki prośbą o „ zamknięcie mordy”, gdyż to jest właśnie sztuka współczesna.
Trójka artystów, trzy prace, trzy wyróżniania. Słuszne, czy nie, o to można by się spierać biorąc pod uwagę fakt, że nagroda im. Kazimierza Malewicza przyznawana jest przez artystów, artystom. Podczas następnej edycji konkursu, to właśnie trójka prezentujących się w Arsenale artystów stanowić będzie jury konkursu, zapewniając tym samym trwałość kółka wzajemnego wsparcia. Jeśli po zapoznaniu się z prezentowaną w elektrowni ofertą, ktoś nadal będzie miał jakiekolwiek zastrzeżenia co do laureatów, cóż… zamknąć mordy! To jest właśnie sztuka współczesna.





[1] A. Biernacki, Spojrzenia Pod Pu… Blicke, [w:] Arteon, Poznań, 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz