Na łamach
październikowego wydania miesięcznika Arteon
Andrzej Biernacki krytycznym okiem przyjrzał się „Spojrzeniom” młodej sztuki
polskiej, nie szczędząc uszczypliwych uwag w stronę prezentujących się
artystów, jak i przede wszystkim szacownego grona jury.
Analogii wobec opisanej przez Bernatowicza sytuacji można doszukiwać się wśród
laureatów tegorocznej nagrody im. Kazimierza Malewicza, która z osobą demiurga
abstrakcyjnej sztuki radzieckiej dzieli jedynie tytułowe personalia.
W Białostockiej Galerii Arsenał-Elektrownia
do piętnastego listopada oglądać można prace trójki artystów bloku wschodniego,
skupione w przewodnim haśle - „Miejsca”. Alevtina Khakhidze, Stas Volyazdovski
i Zhanna Kadyrowa to nagrodzeni artyści, którzy w zaprezentowanych pracach z
pogranicza rzeźby i instalacji utrzymanych w charakterze estetyczno-poznawczym wobec
przewodniego, otwierającego interpretację „miejsca”, zdają się również przekazywać
informację na temat aktualnego stanu sztuki sąsiadów zza wschodniej granicy. Opierając
charakterystykę sytuacji panującej w sztuce bloku wschodniego o ekspozycje
przygotowaną przez laureatów nagrody Malewicza, spokojnie można mówić o
wyczuwalnym, aczkolwiek chwilami niknącym pulsie, który – jak w przypadku prac
Khakhidze, lub Volyazdovskyego prowadzić może chwilami do nieuniknionej
palpitacji serca. Całość ekspozycji można scharakteryzować kolejno w kontekście
przejścia od dialektycznej poetyki efemeryczności wobec tego, co materialne,
przez przestrzeń epatującą groteską i kiczem po kompletną kpinę i raczej
artystyczne inwalidztwo.
Zdecydowanie najmocniejszym akcentem wystawy
jest cykl najnowszych prac Zhanny Kadyrowej pt. Niewidzialna forma, który już w warstwie tytułowej, stanowiącej
oksymoron odwołuje się do chęci określenia czegoś, co z definicji wymyka się
sferze doświadczenia wzrokowego. Cztery prace utrzymane w minimalistycznej
konwencji rzeźbiarskiej, charakteryzują się iście impresjonistyczną próbą
uchwycenia tego, co niematerialne, nie widoczne w toporną formę o sensualnym
akcencie ciężkości i masywności. Kadyrowej daleko do impresjonistycznych
zapędów związanych z optyką widzenia, zainteresowania plamą i świetlnymi refleksami.
Bardziej zdaje zainteresowana istotą niematerialność zjawisk zachodzących w
otoczeniu, których poznanie i doświadczenie nie są tak oczywiste. Rzeźby Zhanny
uświadamiają obecność nieobecnego i wpływu owej nie uświadamianej sfery
„niewidzialnych form” na człowieka. Jest to doskonale widoczne w pracy Kamera przemysłowa, która w
monumentalności formy unaocznia ciężar panoptycznej wizji kultury powszechnej
widzialności i związanego z tym mechanizmu kontroli społecznej. Prace
Ukraińskiej rzeźbiarki to przede wszystkim świetny pomysł, rzetelne w surowości
materiału wykonanie wzbogacone subtelną grą z tym, co z pozoru oczywiste. Jak
widać, nie należy strzelać do wszystkich rzeźbiarzy.
Alevtina
Khakhidze odwzorowała w przestrzeni elektrowni w skali 1:1 prowizoryczny wygląd
swojej pracowni w Muziczi. Mamy więc okazję podziwiać wyposażenie współczesnego „atelier” artysty. Stół, kilka
eksponatów w postaci wykorzystywanych w performencach kostiumów, komputer umożliwiający
przeglądanie dokumentacji z przeprowadzonych przez artystkę akcji i prymitywne
– świadczące o kompletnym braku talentu - rysunki schematyczne, w których
artystka stara się pokazać jakie zmiany zachodzą w jej studiu podczas różnego
rodzaju okoliczności. To w zasadzie wszystko co jest nam w stanie zaproponować
artystka wyróżniona nagrodą im. Kazimierza Malewicza, chociaż krążąc dookoła
pełnowymiarowej makiety ciężko dostrzec cokolwiek, co zasługiwało by na
nagrodzenie kuferkiem słodyczy z finałowej rozgrywki programu „Jeden z dziesięciu”.
Możliwość
wglądu w archiwum artystki kwalifikuje w prawdzie jej pracę jako działalność
dokumentacyjno-reportażową, co w świecie sztuki akceptowane jest jako działanie
na polu artystycznym, o tyle w przypadku akcji performatywnych jest czymś
zupełnie pozbawionym sensu, biorąc pod uwagę, że performance jest działaniem
opartym na niepowtarzalności. Całość stanowi element większego projektu, jaki
Khakhidze prowadzi od jakiegoś czasu i którego celem ukazanie jest sposobu
funkcjonowania przestrzeni, w której mogliby pracować młodzi artyści. Jednak
oprócz reporterskiego zabiegu, nie znajdziemy tutaj zupełnie nic, co można
potraktować w kategoriach artystycznych lub estetycznych. Możliwość
przeglądania archiwum artysty sprawia wrażenie autorefleksji wobec przeprowadzonego
podczas wernisażu performanceu stanowiącego rodzaj zapchajdziury w programie. Właściwie
praca Ukrainki „broni” się jedynie w perspektywie oczywistych odniesień do
historii sztuki i zmian jakie zaszły do tej pory w sposobie funkcjonowania i
statusie artysty.
Ostatni
z zaprezentowanych w elektorowi artystów, Stas Volyazdovski w
charakterystycznej dla siebie manierze - operowania iście postmodernistyczną
paletą medium i gatunków artystycznych, w których groteska zdaje się mieszać z obscenicznością,
kiczem i tanią pornografią – przenosi nas na drugą stronę lustra, umieszczając
w postindustrialnej przestrzeni elektrowni cukierkową, zhomogenizowaną przestrzeń
mieszkalną, w której równie dobrze mogłaby nas powitać Alicja z charakterystycznym
dla filmów sygnowanych czerwonym kwadratem przedrostkiem „xxx”. Mówiąc krótko,
jest różowo, ze sporą dawką drobnomieszczańskiej pruderyjności i swojskości rozumianej
jako odwzorowany przez artystę „klasyczny” wystrój mieszkalny z miejscowości w
której żyje, proponując wszelkie związane z takową przestrzenią zbanalizowane
narracje jako dzieła sztuki. Widz może się więc rozgościć, poczęstować
cukierkiem i oglądać to, co dzieje się na ekranie telewizora. Najbardziej
intrygującą z zasadniczych prac artysty - na które składają się cztery projekcje
– jest wideo, w którym przy pomocy żony, a raczej bezpośrednio na niej ( taki „Hamlet”
w wykonaniu grupy Azorro, tyle, że bez odzieży) komentuje „ciężar” sztuki
konceptualnej, kwitując niezadowolenie partnerki prośbą o „ zamknięcie mordy”,
gdyż to jest właśnie sztuka współczesna.
Trójka
artystów, trzy prace, trzy wyróżniania. Słuszne, czy nie, o to można by się spierać
biorąc pod uwagę fakt, że nagroda im. Kazimierza Malewicza przyznawana jest
przez artystów, artystom. Podczas następnej edycji konkursu, to właśnie trójka
prezentujących się w Arsenale artystów stanowić będzie jury konkursu,
zapewniając tym samym trwałość kółka wzajemnego wsparcia. Jeśli po zapoznaniu
się z prezentowaną w elektrowni ofertą, ktoś nadal będzie miał jakiekolwiek zastrzeżenia
co do laureatów, cóż… zamknąć mordy! To jest właśnie sztuka współczesna.